Na scenie urządzonej w "kosmicznym" stylu, koncert rozpoczął się od puszczonego z głośników skandowania "trochu polski, trochu czeski - Ewa Farna" i dynamicznego kawałka "Ewakuacja". Szczelnie wypełniony klub dzielnie i głośno śpiewał razem z wokalistką. Co ciekawe Farna już na samym początku rozwaliła sobie buta, mimo to dzielnie w nim skakała jeszcze przez kilka numerów. Przy "Bumerangu" zrobiło się tanecznie, a tancerze wokalistki jeszcze się nawet nie pojawili. Po chwili "Znak", którego zabrakło rok wcześniej oraz "Ross & Rachel", które sobie dosyć często wrzucam w codzienną playlistę.
Farna z rozwalonym kozakiem zwolniła tempo i uraczyła nas trzema kolejnymi balladami - "Nie Znam Tego Miejsca", emocjonalnie wyśpiewane "Wszystko Albo Nic" (ta piosenka to najlepszy element dennego romansidła o tym samym tytule) i hit z młodzieńczych lat Ewy "Lalalaj". Po czym Farna poszła się przebrać.
Farna w wersji na "sportowo" zaczęła od cudownie bujającej "Rutyny", podczas której dała pełny popis możliwości wokalnych - jak się wydarła to aż miałem ciarki na plecach i nie tylko. Dużo było też popisów tanecznych - dwie tancerki i tancerz to skromna ekipa w porównaniu do tego czym dysponuje wspomniana już Dua Lipa, ale widać, że Farna czerpie z najlepszych światowych wzorców. Może to nie były tak erotyczne układy jak u albańskiej gwiazdy, ale przynajmniej nie było nudy. Wokalnie też było solidnie w takich kawałkach jak "Luz" czy "Ciało".
Oczywiście Farna jest znaną gadułą i przerwy między piosenkami wykorzystała na swój mini stand-up. Opowiadała m.in. o tym, że faceci stanowią mniejszość na jej koncertach i zwykle interesuje ich wtedy czy będzie piwo 😄 Czeska Polka wykonała również piosenką po czesku "To Je Moja Holka", żebyśmy posłuchali czym się zachwycają za południową granicą.
Kolejny balladowy przerywnik "Tam Gdzie Ty" (ponownie kawał serducha i głosu zostawione na scenie) i "Cicho" (z hiphopowym bitem jako podkład) dały chwilę oddechu tańczącej ekipie. Zaskoczeniem była dyskotekowa wersja "Kto Więcej Da?". I na zakończenie setu podstawowego kawałek "Bez Łez".
Na bis taneczne "Na Skróty", a za chwilę jeszcze bardziej taneczny cover Dua Lipy "Don't Start Now" - a więc jednak "Jest LIPA Tour" 😄 Nie mogło zatem zabraknąć "Na Ostrzu" w polskiej wersji. Ale to nie był koniec - chyba jako jedyni na tej trasie fani dostali bis nr 2 i piosenkę "Echo". A że dobra zabawa zwykle szybko mija, to czas minął błyskawicznie.
Nie ma tu się co specjalnie rozwodzić - Ewa Farna tworzy świetne show właściwie dla każdego. To popowo-rockowe piosenki, ale opakowane w taką pozytywną energię, że nie sposób się nudzić i nie tupać nóżką. Polecam każdemu - młodym i starym, prawakom i lewakom, od morza do Tatr. Do zobaczenia za rok Ewa!


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz