SMOKE FROM THE TIRE ...
Na koncert Purpli czekałem ładnych parę lat. Zawsze coś stawało na przeszkodzie - odległość i wydatki na inne, ważniejsze (z mojego punktu widzenia) koncerty - to główne przyczyny. Tym razem nie zaistniały żadne przeciwności losu, żeby udać się do Łodzi, aby posłuchać na żywo "Smoke On The Water" i innych wielkich klasyków. Kto jednak myśli, że był to występ pod szyldem "Greatest Hits" był w wielkim błędzie, ale o tym później.
Na wspólny wypad do Atlas Areny udało mi się namówić tatę, dla którego był to obok Led Zeppelin zawsze najważniejszy zespół. Jednocześnie był to jego pierwszy duży koncert (po nieudanej próbie obejrzenia Carlosa Santany w Warszawie, którego koncert został odwołany). Tym bardziej się cieszę, że pomogłem spełnić marzenie jakim było zobaczenie Deep Purple na żywo. Niestety podróż przebiegła z przygodami, przez co groziło nam nie dotarcie na koncert na czas. Kilkaset metrów przed halą pękła nam opona, poszedł dym, a w powietrze uniósł się zapach spalonej gumy. Na szczęście sprawnie poszła Nam wymiana koła na tzw. "dojazdówkę" i jakoś doczłapaliśmy się na parking skąd pędem ruszyliśmy do hali, gdzie grał już support.