PAMIĘTASZ W STODOLE U DZIADKA
Happysad przypomina mi lata studenckie, "sprężystą łydkę" i rozcieńczone piwo na Juwenaliach. Dobra, panowie nagrali też parę fajnych płyt, w pewnym sensie byli nawet głosem swojego pokolenia, które jednak dosyć szybko się skończyło, a właściwie to poszło własną muzyczną ścieżką. Dlatego wypełniona w 3/4 Stodoła, generalnie mnie nie dziwiła - bilety na balkon Stodoły były dostępne jeszcze w dniu koncertu. Happysad chyba nie wyczuli kiedy ich 5 minut się kończy i zaczęli nagrywać ambitne, przeintelektualizowane piosenki, w czasie gdy "ich" pokolenie podążyło np. w kierunku Męskiego Grania. Ale nic to, zawsze warto wrócić raz na jakiś czas do tej przysłowiowej "piwnicy u dziadka", znanej z Happysadowej piosenki i odnaleźć stare emocje.

