OHYDA
Ohydne, że minęło aż siedem lat od ostatniego koncertu Lady Pank, na którym byłem. Nie ukrywam, że obraziłem się na zespół, bo ciągle grał te same piosenki, w tej samej kolejności i w dodatku był zakładnikiem będącego pod wpływem używek Jana Borysewicza. Nigdy nie było wiadomo czy gitarzysta się pojawi na koncercie i w jakiej będzie dyspozycji. Rzygałem już "Marchewkowym Polem". Na szczęście w ostatnich latach sytuacja w zespole się unormowała. Do wielkiej formy wokalnej powrócił Panas, a Borysewicz wyszedł z nałogów i udowadnia, że nadal jest gitarzystą nr 1 w tym kraju. Tym przyjemniej było powrócić do Stodoły i rozkoszować się muzyką. Dodatkowym smaczkiem był fakt, że zespół wykonywał w całości płytę "Ohyda" z okazji 40. rocznicy premiery. Pamiętajmy, że "to jest tylko rock n' roll", ale w takim wydaniu warto korzystać z dobrej chwili w historii Panków.
Słowo się rzekło, zatem "Ohyda" wybrzmiała prawie w całości. Prawie, bo nie licząc utworów instrumentalnych zabrakło utworu "Swojski Brodłej". Panowie zaczęli od "Zabij To", chwilę potem "Rolling Son". Zespół skupił się na poprawnym wykonie, nie było tu żadnych szaleństw jeśli chodzi o interpretację. Doceniam jednak fakt, że odważnie sięgnęli po (w sumie) mało popularną płytę ze swojej kolekcji, ale zawierającą kilka perełek - np. "Czas Na Mały Blues", które zaśpiewał Borysewicz. Najbardziej znane, czyli tytułowa "Ohyda" i wspomniany już "To Jest Tylko Rock And Roll", zakończyły wspominki płyty z czasów ohydnych, czyli komuny.
Greatest Hits czas zacząć. I piszę to celowo, bo do samego końca ze sceny popłynęły same przeboje, z których większość zapewne gościła na szczycie Listy Przebojów Programu 3, albo była w czołówce. Szkoda, że w odbiorze przeszkadzało trochę nagłośnienie. Staliśmy z rodzinką na balkonie i słychać było głównie gitarę Borysewicza, pozostałe instrumenty oraz wokal były strasznie stłumione. Na pewno ekipa techniczna kręciła jakiś materiał, bo stało kilka kamer w różnych miejscach Stodoły, może chcieli podkręcić dźwięk na potrzeby nagrania. Szkoda, że odbyło się to kosztem widzów.
Część "hitowa" zaczęła się od "Zamków Na Piasku" i "Kryzysowej Narzeczonej", na której po raz pierwszy tego wieczoru zostały odpalone wulkany pirotechniczne. Oczywiście są to już numery mocno ograne, dlatego Borysewicz mógł odpłynąć w swoich solówkach. Dodatkowym smaczkiem, wzbogacającym brzmienie "starych" utworów był występ Wojciecha Olszak na pianinie i Marcina Nowakowskiego na saksofonie - np. w "Du Du" czy "Fabryka Małp".
"Stacja Warszawa" i "Marchewkowe Pole" wykorzystałem na przerwę toaletową - dla mnie to są po prostu słabe kawałki i kojarzą się z tym "twardogłowym" okresem Panków, w czasie którego zespół "zabetonował" setlistę na amen. Troszkę pozytywnych myśli spłynęło podczas "Zawsze Tam Gdzie Ty", do którego z żoną pląsaliśmy w ramach pierwszego weselnego tańca. Ale któż by spamiętał po tylu latach te kroki i układy? To był jeden wielki stres przed publicznym występem.
Wracając do Stodoły - przed "Tacy Sami", Borysewicz zaprezentował długie solo na nowej gitarze pomalowanej w żółte wzorki (pszczółka? osa?). Jego i perkusistę Kubę Jabłońskiego obsypał deszcz złotych iskier z kolejnej serii pirotechniki. Chwila wytchnienia przy "Małej Wojnie", a "Tańcz Głupia Tańcz" riffem rozpoczął Michał Sitarski, choć główne solo należało oczywiście do lidera LP. A propos liderów - potwierdziła się znakomita dyspozycja Janusza Panasewicza. Pomijając problemy z nagłośnieniem, to śpiewał głośno, czysto i wyraźnie. Takich Panków warto słuchać i czekać na nowe nagrania.
A propos nowości, w Stodole zespół zaprezentował numer "Motyle" z nadchodzącej płyty, która ma się ukazać na jesieni 2025. Sama piosenka w typowym dla Lady Pank stylu, ale z dodatkiem syntezatorów. Mam nadzieję, że zespół wpuści do studia tych dodatkowych muzyków, bo mogą z tego powstać niesztampowe kompozycje. Część podstawową zakończyło wykonanie "Mniej Niż Zero", przy chóralnym udziale publiczności.
Bis to już tradycyjnie od lat zestaw "Na Co Komu Dziś" i "Na Na". Prosto, krótko i rockowo - idealnie. Tylko pozazdrościć energii obydwu liderom Lady Pank, którzy zbliżają się do 70-tki. Informacje o tym, że Panki są znów czołowym polskim zespołem okazały się prawdziwe. Świetny koncert na zakończenie 2024 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz