sobota, 4 listopada 2023

John Porter, Agata Karczewska @ Klub Stodoła, 29.09.2023.

 

CZARUJĄCO
 
Gdyby przeprowadzić sondę uliczną i zapytać przechodniów z kim lub czym kojarzy im się nazwisko Johna Portera, pewnie większość by odpowiedziała, że z muzycznym duetem z Anitą Lipnicką. Starsi respondenci mogli by pamiętać współpracę Johna z Korą i Maanamem, a totalni muzyczni freacy wymieniliby genialną płytę "Helicopters". Część wskazałaby również na udział w projekcie Me And That Man u boku wokalisty Behemotha - Adama "Nergala" Darskiego. Co by się jednak nie kojarzyło z sympatycznym Walijczykiem, nie da się pominąć faktu, że jest on ważną i barwną częścią polskiej sceny muzycznej, który z niejednego pieca jadł przysłowiowy chleb.

Nowy projekt muzyczny Portera to duet z utalentowaną wokalistką Agatą Karczewską. Od razu nasuwają się porównania do Anity Lipnickiej, ale równie szybko drodzy czytelnicy wyprowadzę Was z tych rejonów myślowych. Porównanie obydwu wokalistek to oczywiście kwestia gustu, ale sama muzyka krąży wokół totalnie różnych rejonów - piosenki z Lipnicką to głównie radiowo-popowe granie, z kolei utwory, które powstały z Karczewską to głównie dosyć mroczny country-rock, ale z ciężkimi tekstami i charakterystycznym zachrypniętym głosem pani Agaty. Nie ma tu nic ze słodkiego wizerunku byłej liderki zespołu Varius Manx i przede wszystkim w całości jest zaśpiewane po angielsku. Postanowiliśmy z żona sprawdzić jak ten projekt prezentuje się na żywo, bo sama płyta mnie zachwyciła.

Fakt, że trafiłem na album "On The Wrong Planet" duetu Porter/Karczewska jest trochę dziełem przypadku. Słuchając nowości kieruję się często albo nazwą zespołu, który znam i lubię, albo poleceniami od znajomych, albo podpowiedziami algorytmu z aplikacji Spotify. Tym razem źródłem informacji był podcast Onetu Wojewódzki/Kędzierski, w którym para muzyków udzieliła wywiadu i zagrała akustycznie utwór "Devil In Me". Już po tej 1,5 godziny dało się poznać, że jest to zjawiskowe połączenie głosu i talentu muzycznego, jakiego na polskiej scenie muzycznej jeszcze nie słyszałem. Z tym większym zdziwieniem przyjąłem informację, że tego duetu na koncert nie chce przyjąć absolutnie nikt na muzycznej mapie Polski.

Nazwisko Karczewska do tej pory było mi absolutnie nieznane, Johna Portera oczywiście kojarzyłem chociażby z tych projektów, które wymieniłem na początku, z których bądźmy szczerzy żaden na kolana mnie nie powalił. Ale po pierwszym przesłuchaniu płyty zbierałem szczękę z podłogi, a trawa stała się bardziej zielona mimo, że muzyka wcale nie jest kolorowa ani wesoła. Gdy tylko w kalendarzu pojawiła się szansa na zobaczenie tego duetu na żywo w ukochanej Stodole, nie wahałem się nawet minuty i popędziłem po dwa bilety.

Konfrontacja wrażeń z płyty z graniem na żywo nie zawsze potrafi się obronić. Czasem na koncercie artysta ma po prostu gorszy dzień, często jednak miks studyjny potrafi umiejętnie przykryć brak talentu muzycznego. W przypadku Portera i Karczewskiej nic takiego nie miało miejsca. Od pierwszego taktu występu na tzw. Open Stage w Stodole potwierdziły się moje obserwacje z płyty. A można nawet rzec, że zwielokrotnił się w tym momencie poziom moich ednorfin.

Na malutkiej scenie duet zaczął od mrocznej ballady "Devil In You", gdzie chrypiący wokal Karczewskiej dosłownie wbijał w stare deski parkietu Stodoły i powodował ciarki na całym ciele. Potem "Three Morning Whiskey In", jeden z moich faworytów z płyty, nie tylko z uwagi, że prywatnie jestem miłośnikiem "rudej na myszach" 😉 Ton nadawał Porter, który dyrygował całym bandem i tempem poszczególnych utworów. Co ciekawe najważniejsze partie solowe oddał swojemu gitarzyście, który co ciekawe był pewnego rodzaju przybyszem znikąd, a to dlatego, że przez cały koncert zasłaniały mi go wzmacniacze. Wokalnie John był jednak mało widoczny i mało słyszalny, a to co wydobywało się z jego mikrofonu stanowiło często zlepek mało zrozumiałych słów. Po Porterze widać upływ czasu, często w przerwach między utworami nie dosłyszał co jest następne w setliście. Natomiast w dyrygowaniu całym bandem było widać posłuch i autorytet - zespół funkcjonował sprawnie niczym szwajcarski zegarek.


Kolejne piosenki jak "Personal Hell" czy "Raven Hair" (bujające country) to prawdziwy popis wokalny Karczewskiej. Skala, barwa i tonacja jej głosu są wprost powalające. Mroczna i pasjonująca dziewczyna z gitarą. Praktycznie po każdym utworze wymienialiśmy z żoną porozumiewawcze spojrzenia, że jesteśmy właśnie świadkami obcowania z wielkim talentem artystycznym. "Breathing Fire" to z kolei kwintesencja bluesowego grania Portera.

Przed tytułowym utworem z płyty, czyli "On The Wrong Planet", Porter zachęcał po polsku do pójścia na wybory i zmiany władzy, sugerując, że owa piosenka jest dedykowana wszystkim tym ludziom, którzy czują się źle i nieswojo w Polsce. Z kolei "No Lotta Love" to zapowiedź nowego materiału nad którym pracują artyści. Nie powiem, że zmartwiła mnie ta informacja 😎

 
Set podstawowy zamknęły dwie przepiękne ballady "The World Isn't Crazy About Me Today" oraz "Love Doesn't Come Here Anymore". Na bis kawałek "On The Road" z reperturaru Me And That Man. Całość zamknęła się w niecałych 90 minutach, ale było to powalające spotkanie z inspirującym duetem niezwykle utalentowanych muzyków. "Queen of voice & king of melody", tak podpisałem powyższe zdjęcie na gorąco na swoim Facebooku. I chyba ciężko dodać coś więcej, bo zarówno płyta jak i koncert ocierają się o doskonałość w pobudzaniu emocji i łechtaniu muzycznego ego. To również dowód na to, że wcale nie trzeba grać głośno i wymyślać mega skomplikowanych riffów, żeby trafić w najczulsze punkty odbiorcy wrażliwego na kulturalne piękno.

Mam nadzieję, że jeśli w Stodole byli przedstawiciele muzycznego mainstreamu, już nigdy Porter nie będzie musiał narzekać na brak zaproszeń na koncerty.
 


Setlista:

01. Devil In You
02. Three Morning Whiskey In
03. News
04. Summer 70'
05. Personal Hell
06. Breathing Fire
07. Raven Hair
08. No Way To Say Goodbye
09. Broken Glass
10. On The Wrong Planet
11. No Lotta Love
12. The World Isn't Crazy About Me Today
13. Evil One
14. Love Doesn't Come Here Anymore

Bis:
15. On The Road

Skład:
Agata Karczewska - wokal, gitara akustyczna
John Porter - wokal, gitara rytmiczna
Krzysztof Łochowicz - gitara elektryczna
Kornel Jasiński - gitara basowa
Robert Rasz - perkusja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz